Stefan Bobrowski - zginął 12 kwietnia 1863 r. w lesie łaszczyńskim, gdy miał 23 lata. Między styczniem a kwietniem 1863 r. był jedną z najważniejszych postaci we władzach powstania styczniowego.
Mimo młodego wieku, decydował o ważnych kwestiach politycznych i wojskowyh. Śmierć jego była bolesną stratą dla Tymczasowego Rządu Narodowego, tym boleśniejszą, że został zabity przez rodaka, kierującego się nienawiścią z pobudek politycznych. „Drugiego Bobrowskiego rewolucja nie miała już”, wspominał członek rządu powstańczego Awejde.
Tadeusz Bobrowski, starszy brat i opiekun Stefana, tak go charakteryzuje: Był to młodzieniec niepospolitych zdolności, niepośledniego na swój wiek wykształcenia, ale czym się oznaczał nade wszystko, to niezwykłą, prawie intuicyjną znajomością ludzi, umiejętnością obcowania, pociągania i posługiwania się nimi, i pod tym względem stworzony był na konspiratora.
Egzaminy do gimnazjum w Niemirowie zdał od razu do trzeciej klasy. Uczył się tam 1,5 roku, następnie wyjechał do Petersburga, gdzie uczęszczał na kursy przygotowawcze prowadzone w niemieckim pensjonacie Emmego, jednocześnie był nauczycielem młodszych roczników. W 1856 r. podjął studia filozoficzne na Uniwersytecie Petersburskim.
Połowa XIX w. - czas wielkiego fermentu politycznego w całej Europie, kryzys ustroju feudalnego w Rosji, rozwój ruchów rewolucyjnych i narodowowyzwoleńczych - to wszystko miało wpływ na ożywienie polskich powstańczych tendencji. W Petersburgu Bobrowski zetknął się z grupą polskich oficerów - przyszłymi przywódcami powstańczymi, Zygmuntem Sierakowskim, Jarosławem Dąbrowskim i Zygmuntem Padlewskim. Ważną rolę odegrali w życiu Bobrowskiego siostra i jej mąż, Apollo Korzeniowski (ojciec pisarza Conrada), zaangażowani w działalność konspiracyjną i przygotowanie powstania, za co zostali aresztowani i zesłani w głąb Rosji.
W 1860 r. Stefan Bobrowski przeniósł się do Kijowa, by zajmować się działalnością konspiracyjną wśród młodzieży studenckiej. W lutym 1862 r. musiał uciekać, gdyż groziło mu aresztowanie pod zarzutem szerzenia podburzających odezw. Policja wykryła, że z Warszawy przywiózł prasę litograficzną, zatrudnił drukarza Hofmana, następnie pisał i kolportował ulotki.
Na Bobrowskiego doniósł były konspirator z Warszawy, zmuszony do współpracy, szpicel, Bernstein. Studenci w odwecie splądrowali mieszkanie Bernsteina, znaleziono wtedy listę zdrajców i donosicieli. Figurowało tam między innymi nazwisko warszawskiego profesora Lewestama.
Bobrowski udał się do Paryża, gdzie wraz ze swoim przyjacielem Zygmuntem Padlewskim prowadził rozmowy polityczne z polską emigracją i szukał poparcia dla powstania.
Powstanie styczniowe w 1863 r. wybuchło przedwcześnie. Stefan Kieniewicz w swojej monografii dotyczącej powstania styczniowego rozdział opisujący jego początek zatytułował "W bój bez broni". Panował chaos zarówno w oddziałach wojskowych jak i w rządzie. Rząd Tymczasowy zamierzał w miejscowości zdobytej przez powstańców ujawnić się, dlatego przez pierwszy miesiąc powstania członkowie rządu więcej czasu spędzali w bryczkach i zajazdach niż w Warszawie, szukając miejscowości, gdzie można by się ujawnić. Władze z ramienia Rządu Tymczasowego sprawowała Komisja Wykonawcza, inaczej zwana Komisją Bobrowskiego, od nazwiska przewodniczącego.
Komisja wykonawcza wydawała zarządzenia związane z prowadzeniem wojny, próbowała koordynować działania zbrojne. Najważniejszą sprawą było zaopatrzenie oddziałów. Udało się zorganizować warsztaty, w których wyrabiano mundury, kożuchy, obuwie, różne przybory wojskowe i broń. Bobrowski zorganizował również komisję lekarską, która na zlecenie władz narodowych kierowała młodych lekarzy do wskazanych oddziałów. Tak wspominał działalność Bobrowskiego jego kolega Majkowski: Człowiek ten zdawał się być stworzonym ma konspiratora. Ruchliwy, wytrwały, nieznużony, pełen inicjatywy, odważny prawie do lekkomyślności, poruszał się wśród ciągłych niebezpieczeństw, wiecznie miał po kieszeniach pełno pistoletów, rewolwerów i sztyletów, które zbierał dla powstańców. (...) Kilkakrotnie doszło do wiadomości policji, że Naczelnik Miasta Grabowski – pod tym nazwiskiem był on znany – będzie o tej godzinie w tej lub owej cukierni. Policja Narodowa ostrzegała go, że ma być tam aresztowany. Bobrowskiego bawiło to niesłychanie i spotkawszy mnie na ulicy zaprowadził mnie przed ową cukiernię ciesząc się widokiem wpadającej do niej policji i żandarmów. Zaledwie zdołałem go odciągnąć i uprowadzić ze sobą.
Kwestią zasadniczą było przywództwo wojskowe powstania. Pierwszym dyktatorem został obwołany gen. Ludwik Mirosławski. Jego oddziały poniosły jednak klęskę i generał musiał uciekać. Bez zgody Rządu Tymczasowego zwolennicy obozu białych w Krakowie, sprzeciwiający się do tej pory powstaniu, mianowali nowego dyktatora. Stał się nim odnoszący sukcesy dowódca powstańczy z kieleckiego, gen. Marian Langiewicz. Przy mianowaniu posłużono się intrygą, przedstawiając Langiewiczowi fałszywego wysłannika Rządu Tymczasowego, hr. Adama Grabowskiego z Wielkopolski. Utrzymywał on, że działa w porozumieniu z rządem Tymczasowym z Warszawy, co było nieprawdą, powoływał się też na znajomość z Bobrowskim.
Rząd Tymczasowy ze względu na trudną sytuację wojenną musiał uznać mianowanie nowego dyktatora, jednak oddziały Langiewicza zostały też pobite, a generał trafił do austriackiego więzienia.
W tym momencie ważną rolę odegrał Bobrowski ogłaszając w Krakowie odezwę, w której oświadczył, że naczelna władza przechodzi na powrót w ręce Tymczasowego Rządu Narodowego w Warszawie, który jest jedynie prawną ukonstytuowaną władzą. Odezwę podpisał nie pseudonimem, ale prawdziwym nazwiskiem. Był to pierwszy członek rządu, który ujawnił się publicznie z nazwiska, co wzbudziło wielki podziw.
W czasie pobytu Bobrowskiego w Krakowie doszło do sądu, mającego wyjaśnić okoliczności obwołania dyktatorem gen. Langiewicza. W czasie posiedzenia sądu Bobrowski odmówił podania ręki fałszywemu wysłannikowi rządu hr. Adamowi Grabowskiemu, za co został wyzwany na pojedynek. Wyzwania na pojedynek nie przyjął, wymawiając się sprawowanym przez siebie urzędem i wątpliwościami co do tego, czy hr. Grabowski jest człowiekiem honoru. Sprawę oddano sądowi honorowemu. Gen. Józef Wybicki wystosował odezwę do sądu honorowego z oświadczeniem, że Grabowski wziął od niego pieniądze na formowanie oddziału, z których się nie rozliczył, jednocześnie napisał do Bobrowskiego, aby nie zważał na żadne sądy honorowe i wytrwał w postanowieniu odmowy pojedynkowania się.
Pojedynek jednak odbył się. 12 kwietnia 1863 roku w lesie łaszczyńkim stanęli na przeciw siebie hr. Adam Grabowski doskonały strzelec, i mający problemy ze wzrokiem Stefan Bobrowski. Wynik pojedynku łatwo było przewidzieć. Kula ugodziła Bobrowskiego prosto w serce.
Członkowie sądu honorowego i świadkowie pojedynku milczeli, nie wiemy wiele o okolicznościach. Tadeusz Bobrowski wspomina, że sekundant brata, Krasicki, tak mocno przeżył cała sprawę, że obawiano się u niego obłędu. List Stefana Bobrowskiego do rodziny oraz rzeczy osobiste po zmarłym oddał matce dopiero dziesięć lat po pojedynku, przy czym nie chciał zupełnie rozmawiać na temat pojedynku, napisał tylko list, w którym stwierdził, że nic sobie do zarzucenie nie ma.
Na Ziemi Rawickiej są miejsca pamięci związane ze Stefanem Bobrowskim. Jego grób znajduje się na cmentarzu w Łaszczynie (na płycie jest napis: Tu spoczywa/Stefan Bobrowski/członek Rządu Narodowego/Naczelnik Warszawy/1838–1863/Rodzina i Koledzy uniwersytetu/Kijowskiego wielkiemu/patryocie i najlepszemu/przyjacielowi Kamień/ten położyli w r. 1894; data urodzenia jest błędna). W lesie łaszczyńskim w pobliżu Żylic 3 października 1963 r. na miejscu pojedynku położono kamień pamiątkowy. W Rawiczu imię Stefana Bobrowskiego nosi Zespół Szkół Zawodowych. Mamy też ulicę Stefana Bobrowskiego.
Autor: Witold Giejdasz